Ostatni dzień pobytu w Wielkiej Brytanii spędziliśmy w Londynie, a poruszaliśmy się w tym mieście słynnym metrem.
Staraliśmy się zawsze wejść do jednego wagonu. Całe szczęście nikt się nie zgubił.
Angielskie prognozy pogody niestety sprawdzają się w 100%. Nasz przewodnik Tomek mówił, że ma padać od 11.00 do 15.00 i niestety tak było. It was raining cats and dogs
Panie anglistki uczulały nas przed wyjazdem na angielską pogodę. Większość z nas miała parasole. Nie wszyscy – niektórzy poczuli się zbyt pewnie przy utrzymującej się dwa tygodnie słonecznej aurze, co poskutkowało przemoczonym odzieniem i obuwiem.
Pod Backingham Palace udajemy, że deszcz nam nie przeszkadza.
Jeszcze jedna fotka... Za dużo tych kropli nas atakuje i ze zbyt dużą intensywnością. We do have umbrellas and hoods!
Saint James Park prawie przepłynęliśmy. Potem mogło być już tylko lepiej.
Podczas warty...
Byliśmy również w National Gallery, gdzie oprócz dzieł sztuki naszą uwagę przykuły przewygodne kanapy. Można by tak było kontemplować i podziwiać długimi godzinami, ale czas nas gonił. Popędziliśmy na Oxford Street.... po pamiątki.
W Muzeum Figur Woskowych Madam Tussauds czekały na nas znane osobistości. Kogo rozpoznajecie? Jakaś pani zrobiła sobie zdjęcie z Sebastianem i jaka dumna
Ten pan wygląda jakby był zazdrosny o Anię. W czyim kierunku patrzy?
Jim Carrey cieszył się dużym powodzeniem. Agata też tak potrafi wywijać rękami. A co?!
Gwiazdy sportu:
Angielska królowa zapraszała nas na herbatkę, ale chcieliśmy jeszcze zobaczyć Londyn nocą. Next time Your Majesty.
Pewnie jeszcze wrócimy do Wielkiej Brytanii. Tak sobie obiecaliśmy